Wypuścić lwy
Jaskółki wracają do kraju, pędy kwiatów wznoszą się ku górze, a słońce wstaje wcześniej od was. Tak! Lada dzień zacznie się wiosna. Może nie ta kalendarzowa ani astronomiczna, ale na pewno piłkarska. Na nudę w przerwie zimowej nie mogliśmy narzekać. Na tapet wysuwała się przede wszystkim sprawa Wisły Kraków, której żywot został przedłużony co najmniej do końca sezonu. To najważniejsza informacja dla wizerunku Ekstraklasy i polskiej piłki.
W Lechu zimą było nad wyraz spokojnie. W przeciwieństwie do poznańskiego Twittera. Czasami odnosiłem wrażenie, że kibicom nie zgadza się po prostu liczba transferów, nie zważając na ich jakość. I tak, też mam olbrzymie obawy do linii defensywnej Kolejorza, ale mając w pamięci transfery sprzed roku albo ostatnie ruchy pod presją kibiców (m.in. Goutas), rozumiem argumenty drugiej strony. Tym bardziej, że Lech, jak na swoje standardy, wydał już sporo pieniędzy latem i w ostatnim czasie nie sprzedał żadnego wartościowego zawodnika. Cieszę się zatem, że Nawałka wraz z zespołem mógł ze spokojem przygotować się do wiosny. Chociaż patrząc po relacji ze zgrupowania w Turcji, współpracownicy byłego selekcjonera nie mogli spać spokojnie, bo jakże ktoś mógł dopuścić do takiej pogody. Mam jednak nadzieję, że aura nie pokrzyżowała w jakikolwiek sposób planu treningowego. Od Lecha nie oczekuję fajerwerków, a jedynie stabilizacji i organizacji na boisku. O puchary jestem spokojny, a o mistrzostwie nikt głośno nie mówi albo nie chce mówić, chociaż wiemy, że już nie takie cuda działy się w Ekstraklasie. Kolejorzowi i Nawałce powinna przyświecać maksyma „tisze jedziesz, dalsze budiesz”, gdyż szkoleniowiec wygrał kolejne pół roku sumiennej pracy organicznej, ale od lata już nie będzie taryfy ulgowej. Może byłemu selekcjonerowi uda się to, co nie powiodło się poprzednikom. Stworzy przy Bułgarskiej drużynę, w której każdy element zrozumie swoją rolę na boisku i w szatni. Niewątpliwie jest on właściwym człowiekiem na to miejsce i posiada należyte kompetencje. Jest trenerem, któremu detaliczna praca nad taktyką i analizą nie pozwala spać po nocach oraz posiada odpowiednie umiejętności interpersonalne, które są niezbędne w tej dość specyficznej szatni.
W zupełnie innej sytuacji jest Ireneusz Mamrot. Zdaniem wielu dziennikarzy i ekspertów, białostoczanie są królami zimowego okienka transferowego. Ja odnoszę zupełnie inne wrażenie. Jaga jest największą niewiadomą wiosny, bo jak inaczej nazwać drużynę, która wymieniła połowę podstawowego składu? Owszem Arsenić i Imaz to, przynajmniej na papierze, spore wzmocnienia, ale każdy transfer ma dużą dozę niepewności. Zwłaszcza w przypadku trzeciego z nich, czyli Martina Kostala, którego dobre mecze można policzyć na palcach jednej ręki. Wiadomo, że posiada wysokie umiejętności, ale czy będzie potrafił je sprzedać? Tak naprawdę najważniejszy „transfer” Jagi to brak transferu Ivana Runje. Ile znaczy on dla wicemistrza Polski było widać podczas kontuzji Chorwata. Kolejną kwestią jest brak skutecznego napastnika. Z Białegostoku zimą odeszła cała trójka z Karolem Świderskim na czele, który po najlepszej rundzie w karierze od razu wyjechał zagranicę. Akurat w jego przypadku transfer i kierunek rozumiem, bo PAOK to silna drużyna z dobrymi perspektywami do gry w Europie. Trochę inaczej kształtuje się moja opinia co do ruchu Przemysława Frankowskiego. Zawodnik, który puka do podstawowego składu reprezentacji Polski wyjeżdża na drugi koniec świata wypisując się tym samym z kadry narodowej. O Legii nie będę się wypowiadał, bo zostanie zarzucony mi brak obiektywizmu i będziecie mieli rację.
Słowem chciałem również wspomnieć o innych zimowych transferów z Ekstraklasy. Zwłaszcza tych do Serie A. To naprawdę imponujące jaką marką cieszą się młodzi Polacy na Półwyspie Apenińskim. Zwłaszcza zaskoczył mnie transfer Filipa Jagiełły do Genui. Owszem jest to piłkarz z potencjałem, lecz trzeba powiedzieć otwarcie, że nie przewyższał on reszty ligi, tak jak np. Szymon Żurkowski czy inni wcześniejsi emigranci. To okienko kolejny raz pokazuje, że nie ma innej drogi dla polskich klubów niż stawianie na młodzież i być może ten kontrowersyjny przepis, którego sam nie byłem zwolennikiem, nieco zmotywuje niektórych prezesów.
Filip Modrzejewski