#GraciasGodin
Ten tekst będzie przepełniony emocjami, ale nie może być inny. Jestem człowiekiem sentymentalnym, a rozstanie Diego Godina z Atletico jest zamknięciem pewnej historii klubu. Atleti już nie będzie takie samo, najważniejszy symbol Cholismo rozstaje się ze swoją miłością.
Latem 2014 roku Urugwajczyk powiedział: „Nie odejdę z Atletico tylko dlatego, żeby więcej zarobić! W tym klubie znalazłem swoje miejsce na ziemi. Atletico i Urugwaj to moje dwie wielki miłości.” Można by stwierdzić, że to zwykła gadka pod publiczkę, aby wkupić się w serca kibiców. Prawda jest jednak taka, że sam Pep Guardiola umieścił Faraona (bo tak był nazywany przez kolegów i kibiców Rojiblancos) na szczycie listy życzeń, gdy obejmował Bayern. Nie bez przyczyny na okładce książki Leszka Orłowskiego znajduje się właśnie Godin. Nie Koke, nie Juanfrana, ani nawet Cholo Simeone. Właśnie Godin. Urugwajczykowi można postawić pomnik takiej samej wielkości jak Argentyńczykowi, a jego brak najbardziej jednak odczuje szatnia. Na boisku sobie poradzą, mimo że 33 latek pewnie dalej byłby podstawowym zawodnikiem, Cholo traci jednak swojego kolejnego żołnierza, po Gabim czy Torresie. Odchodzi serce Cholismo. To bardzo boli, bo to właśnie te pojedyncze jednostki, jako monolit, wyniosły ten klub na piedestał. Simeone, Godin, Koke, Juanfran, Filipe Luis, Diego Costa, Saul czy wcześniej Falcao, Raul Garcia a nawet Mario Suarez. To pomału zamknięta księga…
Ile Godin znaczył w klubie niech świadczy scena z dzisiejszej konferencji, gdy siedzący na trybunach jego przyjaciel – Antonie Griezmann zalał się łzami. Odchodzi jego najbliższy kompan, który dla niego był jak brat. Znamy przywiązanie Francuza do Urugwaju i jego narodu, ale to właśnie Godin przekonał mistrza świata do pozostania w Madrycie zeszłego lata, choć ten przebierał nogami do odejścia. Z tego powodu czarne myśli kłębią mój umysł, gdyż 28 latek ma coraz mniej argumentów do kontynuowania kariery na Wanda Metropolitano. Myślę, że dużym języczkiem uwagi jest również nowy klub „Faraona”. Inter Mediolan… Doskonale wiemy jaki będzie następny klub Diego Simeone. Sam Argentyńczyk wielokrotnie podkreślał, że po Atleti, obejmie właśnie klub z San Siro. Może jeszcze zdążą się spotkać…
Atletico w XXI wieku zdobyło dziewięć trofeów, a aż osiem z nich, gdy w klubie był już Godin. W październiku 2017 stał się obcokrajowcem z największą liczbą występów w historii klubu z Wanda Metropolitano. Obecnie ta liczba wynosi 387, ale 33 latek jeszcze dwa razy będzie miał okazje zagrać w czerwono-białej koszulce.
Mój okres kibicowania Atletico idealnie pokrył się z okresem gry Godina w tym klubie. Można powiedzieć, że towarzyszył mi od początku tej drogi. Bywały momenty słabsze, jak w tym sezonie, ale jednak więcej był tych wzniosłych. Uruguasho zawsze błyszczał w momentach kluczowych jak chociażby bramki w finale Ligi Mistrzów, czy na Camp Nou dająca mistrzostwo Hiszpanii. Myślę, że to bardzo niedoceniany moment w historii hiszpańskiego futbolu. W czasach hegemonii Barcelony i Realu, gdy w futbolu w dużej mierze rządzą pieniądze, ligę na przestrzeni 38 kolejek wygrywa Atletico, które dopiero jest w trakcie odbudowywania swojej wielkości. Rojiblancos nigdy nie będą tak potężni jak ich konkurenci, nigdy nie wyrobią sobie takiej marki. Ale ten klub ma duszę, ma tożsamość, ma to „coś”, co trudno nazwać, ale jest najważniejsze. Można nawet powiedzieć, że to do Atleti, bardziej niż do Blaugrany, pasuje sentencja „Mes que un club”. Diego Simeone powiedział: „Nie można narzucić grupie lidera, ona wybiera go sama.” I Faraon był liderem pełną gębą. „Dziękujemy Ci bardzo, Diego! Dziękuję Państwu. Do usłyszenia.”
Filip Modrzejewski